Jestę lefebrystę… część kolejna (na pewno nie ostatnia).
Jestem lefebrystą, tradycjonalnym betonem, który nie wie, co to miłość i trwa w Wielkim Piątku, zamiast radować się tym, że Jezus żyje – przynajmniej w uznaniu rzeszy postępowych katolików, których jedynymi argumentami w dyskusji o liturgii są argumenty ad personam. Po raz kolejny pojawia się w roli głównej parafia pw…. Czytaj dalej…