Ostatki. Imprezy wierzących chylą się ku końcowi, katolicy całego świata wybiegają myślami ku jutrze. Pomimo, że ciałem (i duszą) cały czas pozostają w karnawale, to daje się odczuć nieubłaganie nadchodzący Wielki Post.
Już od jutra – na wzór Chrystusa, który swą misję rozpoczął od pobytu na pustyni – będziemy ćwiczyć się w cnotach poprzez umartwienia.
Ale pozostańmy jeszcze przy radości karnawału! Kto jada ostatki, ten piękny i gładki! Zjedzmy wykwintny obiad, poprawmy go cudnym deserem, zabierzmy ukochaną/ukochanego na lody (no, chyba że gardło niedomaga)! Kolacja przy świecach? Czemu nie!
Ale: może udajmy się też dziś do spowiedzi? Warto, i to przynajmniej z dwóch powodów.
- Zawsze warto być w stanie łaski uświęcającej;
- Jutro będą dość długie kolejki.
A co wieczorem, po kolacji? Namaść sobie głowę i umyj twarz (por. Mt 6), niech nie będzie Ci szkoda, że jutro popiół Cię „zabrudzi”. Bądź czysty ciałem i duszą. Przygotuj się poprzez modlitwę. Już dziś postanów sobie, co jutro jesz. Bo ani sporego wyboru nie będzie, ani ilości. 3 posiłki, jeden do syta, obowiązkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych… Już dziś obierz własne wyrzeczenia na czas Postu. Pość tak, byś był doskonalszy, niech to nie będzie wyrzeczenie – bo trzeba. Dobierz je tak, by ono zmieniło trwale Twoje życie. Nie tyle na 40 dni, co na zawsze… Bo jaki jest sens brnąć do doskonałości, by później zawracać ze szlaku?
Jutro – zmieniamy Okres Liturgiczny i szaty. I zachowania. Może zacznijmy już dziś?
Moja propozycja: pójdźcie (w miarę możliwości) na Mszę w formie nadzwyczajnej (Trydencką). Chociaż raz, koniecznie w Wielkim Poście. Gwarantuję zawieszenie w słodkiej kontemplacji.
Liturgiczny N.