Koniec…

Przyszedł czas na koniec. Nie, nie bójcie się, nie chodzi tu o koniec introitusa. Byłby on zbyt szybki, a to nie w naszym stylu. Oczywiście, jak co tydzień, nadszedł czas na rozważanie słów Ewangelii.

Dziś traktuje ona o końcu świata. Kiedy to nastąpi? Jak będzie wyglądać? Z tym wiąże się wiele pytań, a dokładnej odpowiedzi nikt dać nie potrafi. Mimo to, spróbuję przeprowadzić – mniej lub bardziej dokładne – prognozy.

Początek Ewangelii przedstawia wygląd świątyni komentowany przez zwykłych, jak my, ludzi. Jezus od razu przechodzi do najważniejszego. W swoich słowach przekazuje ludziom to, że koniec kiedyś nastąpi i po tejże świątyni nie pozostanie nic, zupełnie nic. Oczywiście człowiek jest ciekawy wszystkiego. Zostają zadane pytania, jakie podkreśliłem na początku. Oczywiście po tych pytaniach Jezus wskazuje na tych, którzy przed Nim będą głosić koniec. Czy w istocie tak nie jest? Nie trudno domyślić się, że tak. Wiele razy słyszałem przepowiednie o końcu świata. Ostatnią nie tak dawno i nawet było o niej bardzo głośno. Jak się skończyło? Jak widać, cała sprawa spełzła na niczym, jak świat istniał – tak istnieć będzie dalej. Myślę, że jeszcze będzie wielu takich, którzy będą próbowali wyznaczyć zapowiedziany w Ewangelii koniec. Taka nagonka tworzy często sztuczny szum odwracając uwagę od spraw ważnych.

Jezus kontynuując swoją wypowiedź, wspomina również o wojnach i prześladowaniach. Wystarczy spojrzeć na to co nas otacza. O wojnach słyszy się ciągle, toczą się one praktycznie wszędzie. Nawet tu – w sieci. Wojny były, są i, niestety, jeszcze będą. Z wojnami często wiążą się prześladowania. W dzisiejszych czasach łatwo zauważyć, że wiele wojen ma związek z wiarą. Islamiści walczą za wiarę, prowadzą swoją świętą wojnę i nikt tak naprawdę nie wie, kiedy się to skończy. Widać analogię do Ewangelii, walki te są ciągle i nie wiadomo, czy kiedyś nastanie ich kres.

Prześladowania w czasach dzisiejszych to niestety temat dnia codziennego. Tego nie da się uniknąć. Jezus, przez wylanie Ducha, daje nam mądrość, dzięki której walczymy za swoją wiarę nie mieczem lecz słowem. Nie chodzi o to, aby bronić swojej wiary przyprawiając o śmierć drugiego, lecz „walczyć” dumnie, pokazując Moc, którą zostaniemy napełnieni w chwili próby.

Czyńmy tak, aby gdy nastąpi koniec stanęli po stronie razem z aniołami i cieszyli się bliskością Boga w niebie. „Nikt bowiem nie zna dnia, ani godziny”.

Błogosławionej Niedzieli.

Otagowano , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *