Cisza. Milczenie. Niedowierzanie. Kilkaset uderzeń biczem… wielokrotne upadki na ostatniej, skazańczej, drodze… Na końcu, głuchy stukot młotka, przejmujący krzyk okaleczanego Jezusa… Ostatnie tchnienie… Otwarcie boku lancą… I koniec. Koniec chleba, koniec uzdrowień.
Ukrzyżowali Go. Wystawili na pośmiewisko, całkowicie nagiego… A On na to przystał. Wybaczył. Ofiarował siebie. Dla mnie. Dla każdego.
Czy jestem tego świadom?