Drodzy Czytelnicy, zapewne zauważyliście, że ostatnio strona nie tyle była nieaktywna, co wręcz niedostępna. Witryna była raportowana jako niebezpieczna, zainfekowana malware, trojanami i innymi tego typu „syfami”. Długo zachodziłem w głowę o co może chodzić.
Skany, czynione przez sieciowe, cenione silniki, nie wykazywały niczego. Niemniej, zarówno ten, jak i inny antywirus, firewall u użytkowników – również mój! – nie pozwalały nawet zapoznać się ze stroną główną… Pomyślałem, że to koniec…
Ostatnia deska ratunku – jedna wiadomość do serwisu, zapewniającego hosting. Jedna minuta oczekiwania. Usunięta jedna linijka skryptu, która kosztowała mnie niemal dwa miesiące nieobecności w eterze. Koniec kłopotów.
Jestem więc – wyciągam wnioski i idę dalej!