Tęczowe kłopoty…

I znowu spłonęła.

Nieistotne jest, kto tego „dokonał”. Nieistotne jest, czy owa instalacja się mi podobała (a nie podobała się). Naprawdę, nikogo nie obchodzi (przynajmniej w tym momencie), czy ona powinna w ogóle tam stać. Nieważne, jaką ideologię ma symbolizować.

Istotne jest jedno: ktoś spalił 64.000 zł. 64.000 zł, które – i ja, i Wy – wydaliśmy z pracy rąk swoich, ewentualnie z konsumpcji. To nasze podatki. Zmarnowane – po raz kolejny.

Niszczenie mienia publicznego jest naganne, bardzo dobrze będzie, jeśli winni podpalenia odpowiedzą za swoje czyny – w jak najwyższym wymiarze. Wandalizm nie może być akceptowany ani tolerowany. Organizacje prawicowe, a przynajmniej – pojedynczy ich członkowie, zawstydzają mnie (jako utożsamiającego się z nimi człowieka), gdy słyszę argumentację typu: „to się nie podobało, to symbolizuje LGBT, dobrze, że spłonęło – to właściwie nie jest złe, że ktoś podpalił tęczę”. Otóż nie. Jestem prawicowcem. Podstawowymi wartościami są dla mnie: Bóg, Honor i Ojczyzna. Podpalenie było złem moralnym, było niehonorowe i wbrew solidarności narodowej, która spaja Ojczyznę. Uważam, że wszelkiego rodzaju usprawiedliwianie braku szacunku do ciężkiej pracy – przede wszystkim – warszawiaków (ale i każdego z nas – często instalacje artystyczne dotowane są centralnie), JEST BŁĘDNE. Zło – to jest zło.

Żadna dobra przesłanka nie jest usprawiedliwieniem dla czynu złego z natury. Nie można źle czynić, by osiągnąć dobro. Tyle mojego komentarza nt. zniszczenia owego obiektu.

Tęcza na Placu Zbawiciela budzi kontrowersje. Szczególnie, że prawo do tęczowych barw uzurpuje sobie środowisko LGBT. Uzurpuje, bo tęcza widnieje nad wszystkimi: zarówno nad nimi, jak i nami. W Księdze Rodzaju jest znakiem, danym całej ludzkości. Jest znakiem przymierza, między Bogiem, a ocalałym Noem i jego rodziną, dalej – z całym rodzajem ludzkim! Powinna być również znakiem przymierza między nami.

Nie zgodzę się na to, by – pierwotnie judeochrześcijański – symbol był znakiem jedynie homoseksualistów, biseksualistów i transseksualistów. I Żydzi, i my, Chrześcijanie, wychodzimy z Bożym orędziem do wszystkich. Tęcza nie jest tylko naszą własnością. Nie jest też wyłączną własnością LGBT.

Stąd sądzę, że może sobie być tęcza – tęczową.

Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy zapowiedziała, że instalacja zostanie odbudowana. Ale na tym się nie kończy jej przesłanie. Mówi, że odbudowywana będzie tyle razy, ile będzie trzeba. Przepraszam, czy to, że przy pierwszej–lepszej okazji jest ona niszczona, nie stanowi wybitnego dowodu na to, że kolejne wydawanie publicznych pieniędzy jest wyrzucaniem ich w błoto? Nie usprawiedliwiam sprawców, ale jeśli tak ma się kończyć każda renowacja tęczy – wolałbym, żeby całkowicie ją zdemontowano.

Zresztą, żyjemy w demokratycznym państwie. Niech ludzie się wypowiedzą: chcą, czy nie chcą! Pominięcie debaty publicznej w tej sprawie jest nadużyciem, bo obywatele mają prawo decydować!

A jeśli nie da się nam szansy wyrażenia opinii (już nie mówię o referendum), to co nam zostaje? Tylko czyn…

Władza nas olewa – ale to MY jesteśmy władzą…

Otagowano , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *