Koniec pewnego rozdziału…

Ta chwila musiała kiedyś nadejść. Ale – od początku.

19 stycznia 2013 roku zaczęła się moja przygoda z blogosferą. Założyłem swój własny blog. Pierwszy, który prowadziłem z taką zaciętością i obowiązkowością. Można powiedzieć, że rok temu dorosłem do prowadzenia introitus.blog.pl. Nie było to – być może – typowe prowadzenie witryny, wszak jestem dość nieszablonowy.

Teraz przyszedł czas na co innego. Ta chwila musiała kiedyś nadejść.

Po roku i dziesięciu dniach, introitus.blog.pl stał się historią. Znikł już z palety stron, które można odwiedzić.

Czemu?

Podstawowym powodem jest to, że nie ma potrzeby utrzymywania witryny, która ostatnią aktualizację „napotkała” w listopadzie ubiegłego roku. Dalej, moim obecnym projektem jest strona, na której właśnie się znajdujecie! Nie mam w zwyczaju duplikować swojej pracy. Po trzecie – usunięcie zapowiedziałem. Dziś dojrzałem do tego, by poczynić odpowiednie kroki.

Nie będę ukrywał, że uczyniłem to ze smutkiem, tym bardziej, że wszelkie przemyślenia zostały zdezintegrowane wraz z blogiem. Brak eksportu danych – badziewna polityka hosta. Life sometimes sucks.

Teraz jednak – jest introitus.pl. Na nim się skoncentrujemy. Tak, „-emy”. Nie jestem już sam!

Za ten rok obecności w przestrzeni WWW, chwała Panu!

Aha, rozdział się skończył, powieść trwa!

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *