«Jezus ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.
Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, mówiąc: Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego jeszcze nikt nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. A gdyby was kto pytał: Dlaczego odwiązujecie?, tak powiecie: Pan go potrzebuje. Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: Czemu odwiązujecie oślę? Odpowiedzieli: Pan go potrzebuje. I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom. Odrzekł: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą.»
Łk 19,28-40
Hipokryzja. To jedyne słowo, które ciśnie się na usta po wysłuchaniu Ewangelii (wyjątkowo dwóch) dnia dzisiejszego.
Jerozolima wita swojego Nauczyciela. Cudotwórcę, uzdrowiciela, wskrzeszającego umarłych… Kładzie przed Nim gałązki palmowe, śle płaszczami drogę dla Syna Dawida, prawowitego władcy Izraela – Mesjasza, obiecanego w proroctwach…
… by za kilka dni obwołać Go złoczyńcą, bluźniercą i w bestialski sposób, po sfingowanym procesie, zabić. Hipokryzja, nieprawdaż?
I to w nie byle jaki sposób zabiją… Najhaniebniejszy, druzgoczący myśl, gorszący… Ukrzyżowanie.
Zastanów się dziś, czy nie jesteś hipokrytą. Ja jestem. Każdy jest. Z jednej strony, wołamy: Panie, Panie; w swych mowach wzniośle mówimy o Bogu, Jego znaczeniu… Z drugiej zaś – w tym samym czasie, mając za nic Przykazania – brniemy w występki… Jeśli twierdzimy, że nie mamy grzechu, to sami siebie oszukujemy. A grzech – to codzienny dowód naszej hipokryzji.