EDK, czyli walka z własnymi słabościami

Czas Dróg Krzyżowych powoli dobiega końca... fot. antoni.katowice // flickr.com

Czas Dróg Krzyżowych powoli dobiega końca… fot. antoni.katowice // flickr.com

Wielki Tydzień – pamiątka wydarzeń zbawczych. Wielkiego poświęcenia, zdruzgotania i śmierci…

Krew, pot, ból, łzy, skrajne wycieńczenie, to wszystko spotkało Jezusa w drodze na Golgotę, gdzie oddał życie za mnie, Ciebie – za nas. Brzmi to ekstremalnie: najpierw poniżony, skatowany a potem zabity… Bóg Jezus to wszystko zniósł… i pokazał, że tak właśnie wygląda Jego Miłość do człowieka. On nie robił nic na przysłowiowe „pół gwizdka”, wszystko do końca, powiedzielibyśmy: „na maksa”.

W miastach całej Polski odbywały się Ekstremalne Drogi Krzyżowe (EDK). Są to swego rodzaju nocne „rajdy”, gdzie człowiek jest skazany sam na siebie, musi stawić czoła swoim słabościom, lękom a nawet osłabieniu, jakie towarzyszy w tej wędrówce.

W miniony piątek również ja postanowiłem wyjść z własnej strefy komfortu, opuścić ciepłe łóżko i udać się w taką drogę. Określona trasa, dystans pozostało tylko przejść. Jednak łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Idąc w drogę każdy brał pełną odpowiedzialność za siebie. Tu nikt nie pilnował bezpieczeństwa, nikt nie czuwał nad czyimś zdrowiem, każdy był „panem swojego losu”. Wyruszając w drogę, każdy niósł w swoim sercu intencje i za nie się modlił – zachowując przy tym regułę milczenia. Byłem tylko ja, Bóg i cisza, która pozwoliła mi na głębsze przeżycie tej drogi.

W dzisiejszych czasach, kiedy wszędzie jest Internet i prawie każdy posiada smartfona, można korzystać z wielu udogodnień. Jednym z nich na tej drodze była aplikacja EDK, w której znajdowały się opisy tras, mapki oraz rozważania. Były one inne niż te znane nam z „konwencjonalnych” dróg krzyżowych, odbywających się w Kościołach. Tutaj rozważania prowadzone były na zasadzie odniesienia się do własnego życia. Dość niecodzienne rozważania, ale bardzo trafne i każdy mógł coś z nich wyciągnąć dla siebie.

Teraz, kiedy przeżyłem Ekstremalną Drogę Krzyżową, jestem bogatszy o pewne doświadczenia, poznałem próg wytrzymałości swojego organizmu. I mogę z czystym sercem powiedzieć „nie było łatwo, ale na pewno było warto”. W przyszłym roku postaram się jeszcze lepiej przygotować i wyruszyć ponownie w drogę, by w łączności z umęczonym Jezusem przebyć te swego rodzaju rekolekcje w drodze.

Otagowano , , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *