Kochani, muszę Wam coś przyznać. Jestem tradsem, lefebrystą i pseudokatolikiem.
Nie moje to słowa. Łódzcy jezuici z ul. Sienkiewicza nazwali tak każdego, kto „ważył się” wątpić w liturgiczność obchodów Wigilii Paschalnej – punktując błędy, popełnione podczas Mszy. Ja dodam jeszcze to: jestem buńczucznym młodzieńcem, nie rozumiejącym istoty Liturgii.
Oczywiście, sprawy by nie było, gdyby nie to, że postanowiono nagrać całą Liturgię i umieścić film na YouTube. Link powinien działać, zamieszczam go pod tym wpisem (o ile, pod naporem głosów krytycznych, nie usuną nagrania). Pytanie dla każdego z Was: czy nie uważacie że jest to przewodnik z serii „Jak się tego NIE ROBI”?
Wznoszono natychmiast argumenty: faryzeizmu, belki w oku, „byłem i mi się podobało”, „oby więcej takich celebracji”, „Kościół to MY, a więc Kościół zgodził się na tę formę”… Odrzucona została jakakolwiek forma dyskusji. Usunięto komentarze, zablokowano możliwość dodawania kolejnych, sukcesywnie czyszczono profile facebookowe z niechcianych wiadomości. Jest to strzał w kolano – wskazuje jedynie na przeświadczenie o nieomylności i możliwości nagięcia przepisów wedle własnego „widzimisię”… Szkoda, bo z dokumentami kodyfikującymi zasady celebracji publicznej modlitwy Kościoła (liturgii) – dyskusji być nie może.
Zostawmy już przepisy. Zdajmy się na intuicję. Czy otoczka celebracji naprawdę wprowadzać może w Tajemnicę? Czy zagłębia nas w sacrum celebracji? Nie! Na pierwszy rzut oka, wygląda to na montaż słowno-muzyczny z elementami Mszy. Brakowało tam tylko dymofonów. Piosenki – rodem z oazowego pogodnego wieczoru… I te tańce…
Na szczęście są miejsca, które nie zostaną zablokowane. Na przykład to miejsce. Przelewam tu moje – dość ogólnikowe – spostrzeżenia. Jeśli chcecie mieć więcej pojęcia, co było nie tak – zapraszam na >>TO<< wydarzenie na facebooku.
Aha. >>Filmik<< Powodzenia.
Pozdrawiam, Liturgiczny Nazista.
SPROSTOWANIE: Zapoznawszy się z informacjami ze źródła, zweryfikowałem przekazy ustne. Dopuściłem się kilku błędów w moim wpisie. Przede wszystkim, nie łódzcy jezuici popełnili ten niefortunny komentarz, a oficjalna strona facebookowa jezuici.pl. I nie był on skierowany do wszystkich, na których sercu leży dobro i piękno liturgii katolickiej – i postanowili wyrazić kulturalnie swą opinię. Dotyczył grupy kilkunastu osób, które w niezwykle agresywny sposób „jeździli” po jezuitach i zespole „Mocni w Duchu”.
Nie można było jednak nie odnieść wrażenia, że niedoprecyzowany komentarz profilu jezuici.pl uderza również w nas, miłośników przepisowej liturgii. To bolało.
Pingback:Jestę lefebrystę… część kolejna (na pewno nie ostatnia). – INTROITUS