«A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.»
J 3,14-21
Myślisz, że zbawiają dobre uczynki? Źle sądzisz. Popatrz na drugie czytanie. «Łaską bowiem jesteście zbawieni» – mówi św. Paweł.
Łaska objawia się przez to, że zaczynamy pełnić uczynki miłosierdzia. Są one jednak dopiero skutkiem zbawienia, następstwem naszej kondycji duchowej. Oto już jesteśmy wybawieni. Jednym aktem – Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa. Jeśli myślisz, że musisz sobie zasłużyć na zbawienie – jesteś w błędzie. Cena została już zapłacona. Nie można twierdzić, że Ofiara pełna nie wystarcza.
Należy jednak upaść na kolana przed Najświętszym Sakramentem – gdzie On JEST. Rzeczywiście i w pełni. Wejść do naszej izdebki, gdzie jest w znaku krzyża! Trzeba spojrzeć na Niego jak na węża, wywyższonego przez Mojżesza. W Nim jest zbawienie. Tym razem – nie tylko dla ciała. Uwierzyć, że On sam wystarczy.