Hej ho, hej ho, do szkoły by się szło…

System szkolnictwa w kraju kuleje. To nie jest tylko moja opinia, wielu profesorów, doktorów habilitowanych, uczonych – podziela to stanowisko. Dzieje się coraz gorzej. Pamiętam, jaki „młyn” przechodziliśmy, my – maturzyści 2010 – w czasach szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum… Jeszcze więcej pracy – mieli nasi rodzice! Teraz – gimnazjum kończy się „maturą-bis”, liceum to pseudostudia – ni to szkoła zawodowa, ni uczelnia… Standardy nauczania są obniżane do poziomu intelektualnych miernot… A tu co? Kolejna cud-reforma! Sześciolatki zakładają plecaki i maszerują do szkoły. To jest jakaś paranoja!

Niedawno oglądałem wywiad, dla pewnej telewizji, z panem Januszem Korwin-Mikke. Wielu darzy go małym szacunkiem, jako prawicowego oszołoma. Mniejsza o to. Poruszono w wywiadzie temat szkoły dla sześciolatków. Wyżej wspomniany JKM, wypowiedział słowa, z jakimi trudno się nie zgodzić (nawet uwzględniając różnorakie nastawienie do owego polityka): „Okazuje się, że dziecko nie jest moje, lecz nasze (państwa – przyp. red.)”. Szerokim echem odbiła się ta sprawa w mediach.

Ludzie chcieli wziąć sprawy w swoje ręce, jak się skończyło – wszyscy wiemy. Milion – przeszło – podpisów, a posłowie – swoje. Totalna ingnorancja. Obywatele nie mieli prawa do decydowania o swoich dzieciach! Odebrano im konstytucyjne prawo do referendum. Większość z 460-osobowego składu Sejmu – odrzuciło wniosek! 231 osób wystarczy, przy pełnym stanie, bez wstrzymywania się – by milion podpisów poszło do kosza! Nie obyło się bez bojkotu wyniku głosowania.

Zamiast pracować wspólnymi siłami ku rozwojowi -równią pochyłą pędzimy ciągle w dół.

Rozumiem, są dzieci, które nadają się do wejścia w tryb nauczania w tym wieku. Ale nie wszystkie! Poza tym, wychodzi na to, że dąży się do wcześniejszego zakończenia edukacji i podjęcia pracy, a raczej: wyciągania kraju z długu publicznego. Ach, właśnie, dług publiczny. Jak tu z niego wyjść, skoro wciąż rośnie (premie, premie, premie) i nie da się go zniwelować (really?).

Tak wyglądają rządy naszym krajem. Sześciolatka najlepiej posłać do szkoły, skończy jak najszybciej, a potem niech haruje do końca swoich dni. Tak, dobrze widzicie – do końca swoich dni. Kto normalny przepracuje do 67 roku życia? Pani sekretarka, prezes firmy raczej tak. Ale kto chciałby mieć w biurze staruszka, którego wydajność pracy jest znikoma wskutek osłabienia wzroku?

Niestety, w obecnym układzie sił, nie znajdziemy złotego środka. Co zrobić, aby ludziom żyło się lepiej? Jeśli ktoś nie ma znajomości, nic nie wskóra, będzie dalej jechał na tym wózku, na którym obecnie się znajduje.

A Wy co sądzicie o pomyśle z sześciolatkami w szkołach?

Z tym pytaniem Was zostawiam do przemyślenia i podzielenia się w komentarzach.

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *