Mój znajomy, Kamil, w dniu dzisiejszym (w rozmowie telefonicznej) dziwił się, że nic nie napisałem na Święta. I nie dziwię mu się. Po dwudziestoczterodniowym przygotowaniu do obchodów Świąt Bożego Narodzenia (B.R.A. to był niemały wysiłek) – nic nie napisać? Toż to woła o pomstę! Dlatego piszę dziś.
O czym? O Świętach. Każdy z nas wie, że ten czas jest wyjątkowy. Poprzestajemy jednak – co smutne – na bardzo ludzkim ich przeżywaniu, gdy karp, groch z kapustą, pierogi, strucle, makowce, pierniki, etc. – przysłaniają nam istotę! Kończy się to tym, że przestajemy celebrować pierwsze przyjście Chrystusa – już po 2-3 dniach. Błąd!
Czemu Święta kończą się w naszych domach (i sercach) tak szybko? Chyba dlatego, że nie bardzo pojmujemy ich ogromne znaczenie!
Żeby uświadomić sobie – i Wam – wagę Narodzenia Pańskiego, zwrócę uwagę na kilka aspektów.
-
Świętujemy – liturgicznie – przez osiem (!) dni.
To właściwie najbardziej widoczna, zewnętrzna oznaka, że mamy do czynienia z niecodziennym wydarzeniem. Świętować coś przez OSIEM dni? Mamy tylko dwie uroczystości w kalendarzu liturgicznym, które oficjalnie mają swoją oktawę: Boże Narodzenie i Zmartwychwstanie Pańskie. Osiem dni… Jedna z dwu okazji… Niesamowite!
Każdego dnia orientujemy się, że spotykamy się z identycznym tekstem w – polećmy już standardem – II Modlitwie Eucharystycznej. Słyszymy:
„(…) Dlatego stajemy przed Tobą * i zjednoczeni z całym Kościołem, * uroczyście obchodzimy święty dzień, * w którym Najświętsza Maryja Dziewica wydała na świat Zbawiciela. * Przez Niego prosimy Ciebie, wszechmogący Boże: (…)”.
Wydarzenie jest tak wielkie dla historii zbawienia, że przez ponad tydzień celebrujemy jeden moment. Dla porównania – wesele nowożeńców, w dzisiejszych czasach, trwa maksymalnie 2 dni, a radość przecież jest znacznie bardziej namacalna…
-
Bez Narodzenia nie byłoby Męki, Śmierci i Zmartwychwstania!
A co byłoby, gdyby Maryja się nie zgodziła? Nie narodziłby się Mesjasz! Nie byłoby chrześcijaństwa… Prawdopodobnie bylibyśmy: albo – wpatrzonymi w czworogłowe bóstwo – poganami, albo też wyznawcami bożków rzymskich, greckich… Jest też trzecia możliwość – bylibyśmy Żydami.
Najważniejsze jest jednak to, że raj nie byłby dla nas. Jedyną perspektywą byłaby Otchłań… Pełna mroku i tęsknoty, wypatrywania Zbawiciela, który musiałby kiedyś przyjść. Tylko: kiedy?
-
Historia świata potoczyłaby się zgoła odmiennie.
Żylibyśmy… sam nie wiem, jak! Słowianie, bóg – Światowid? Leśne plemiona? Nie wiadomo. Fakt jest taki: z powodu braku chrześcijaństwa nie byłoby umiejętności pisania i czytania na naszych terenach – albo też przyszłaby ona ze znacznym opóźnieniem. Prędzej, niż wytworzylibyśmy własną kulturę i piśmiennictwo – zostalibyśmy „zrzymianizowani” na – inny od kościelnej latynizacji – sposób: na sposób miecza. Upadek krwawych rządów Cesarstwa Rzymskiego przypisuje się przyjęciu przezeń Chrystusa jako jedynego Boga. Tak wielkiego terenu, zróżnicowanego dodatkowo etnicznie, nie można było (jak pokazała historia) utrzymać, wyznając religię pokoju i wyzwolenia, jaką NIEWĄTPLIWIE JEST chrześcijaństwo. Bez Chrystusa – represje szerzyłyby się dalej: na północ i południe, by Cesarz rządził całym światem.
Należy się też zastanowić, czy – obecne wśród nas – nowinki technologiczne, powstałyby bez uprzedniej chrystianizacji Europy… coś mi się wydaje, że nie tak szybko…
-
Koniec gdybania. Boże Narodzenie jest wstępem do wydarzeń zbawczych – i ich elementem.
W swej niezmierzonej miłości i niepojętej logice, Bóg przyobleka się w ludzkie ciało, aby usprawiedliwić wszystkich ludzi. Bóg niesamowicie miłuje, przecież mógł powiedzieć przez proroka: „Odtąd radujcie się, gdyż wejdziecie do Mego królestwa”. Mógł? Mógł, przecież jest wszechmocny.
Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni (…)
1 Kor 15, 22
Bóg wybrał jednak drogę, jednoczącą ludzi z Nim samym, przez Jego Wcielenie. Zaplanował, że sam będzie Kapłanem, i Ołtarzem, i Barankiem ofiarnym. Czemu? Przez pierwszego człowieka grzech wkradł się na wszystkie pokolenia. Ofiara przebłagalna musiała więc obejmować wszystkich, a więc być ponad wiekami, musiała też być złożona przez człowieka – jako przedstawiciela grzeszników. Chrystus istniał ponad czasem, a w określonym momencie ludzkich dziejów – zstąpił i zaistniał w czasie. Tylko On sam mógł objąć wszystkich ludzi – zarówno tych, którzy przed Nim się narodzili, jak i tych, którzy żyli na ziemi po Nim – Ofiarą doskonałą, jedyną, która mogła być miła Bogu. Odwieczny Twórca wszechświata przywdziewa postać ludzką, by zjednoczyć się z nami we wszystkim, z wyjątkiem grzechu.
Bez Narodzenia – nie byłoby Ofiary!
Człowieku, uświadom sobie, jak Cię Bóg umiłował! Podsumowując:
-
Osiem dni to za mało. Chwalmy Boga za Jego Miłość – cały, okrągły rok.