Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”. Jezus im odpowiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”. (Mt 11,2-11)
Zacznijmy od prostej chronologii.
Zanim Jan został osadzony w więzieniu z polecenia Heroda (jak wiemy, już stamtąd nie wyszedł), proklamował Chrystusa jako Baranka Bożego, który zgładzi grzechy świata. Wydawałoby się, że bezpośredni poprzednik Jezusa nie ma prawa zwątpić. Dzisiejsza Ewangelia daje nam jednak do zrozumienia, że i Jan uległ nocy wiary. Inaczej nie byłby pytał: „czy oby na pewno?”.
Nikogo nie oszczędzały pokusy w Wielkim Adwencie, rozumianym jako właściwe oczekiwanie na pierwsze przyjście Mesjasza. Ulegali im i Noe – sprawiedliwy, który upił się pierwszym winem po potopie – i potężny Dawid, wysyłając Uriasza na pewną śmierć i biorąc niegodziwie jego żonę za swoją; i Salomon, słynący z mądrości, który w poligamii zatracił przyjaźń z Panem; i prorocy, chociażby Eliasz, który doświadczył – psychiatrycznie ujmując sprawę – myśli rezygnacyjnych. Ale nawet już po Przyjściu, całym, niepojętym Dziele Zbawienia – my, znający całe, integralne Objawienie, przez przejściowy okres życia w ciele – popełniamy masę błędów.
Tak to już jest – ludzie w momencie próby zadają sobie multum pytań. Nie zawsze odpowiedzi są prawidłowe, bo rzadko szukamy ich u samego Boga. Jan – pomimo wielkiego kryzysu – dał nam po raz kolejny świadectwo, swoisty przykład. W momencie trudnym, po radę posłał do odpowiedniej Osoby – samego Boga, Jezusa.